Marek Karpiński „Najstarszy zawód świata. Historia prostytucji”

Tytuł: Najstarszy zawód świata. Historia prostytucji
Autor: Marek Karpiński
Język oryginału: polski
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 334

Świetna książka. Może nie genialna i idealna, ale na prawdę dawno nie bawiłam się przy żadnej książce tak dobrze, mało która też tak mnie zaciekawiła. Powinnam prawdopodobnie zacząć od tego, że dostałam tę książkę w ramach prezentu-niespodzianki. Na poprawę humoru. Od własnego Męża… Ale nie zacznę tak, bo sama wcześniej wyraziłam gorące zainteresowanie tą lekturą, a po otrzymaniu prezentu ogromnie się ucieszyłam. I słusznie.

Najstarszy zawód świata napisany jest bowiem bardzo sympatycznie. Czyta się sam. Język Marka Karpińskiego jest potoczysty, pełen intelektualnych wtrętów, nawiązań i odniesień (zdaniem wspomnianego wcześniej Męża pretensjonalny — może, mnie oczarował i tak), pojawiają się zwroty w najróżniejszych obcych językach, które co prawda nie są zazwyczaj tłumaczone, ale też tłumaczenia nie potrzebują. Na końcu recenzji znajdziecie kilka próbek stylu autora i każdy będzie mógł wyrobić sobie o nim opinię.

Faktem jest, że jako studentka (podyplomowa czy nie, studia pozostają studiami) seksuologii mam pewnie nieco inny niż reszta ludzkości stosunek (nomen omen) do omawianego w książce zagadnienia. Możliwe jest również, że posiadałam i przed lekturą zasób wiedzy z tej dziedziny większy niż przeciętny czytelnik. W końcu przez sporą część zeszłego semestru słuchałam na zajęciach o historii obyczajowości seksualnej czy o prostytucji właśnie. I choć mogę z tego powodu powiedzieć, że autor pominął wiele ciekawych aspektów historii tego zawodu (jak choćby prostytucja sakralna, której istnienie ledwie zaznaczył), to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, ze dowiedziałam się naprawdę mnóstwo interesujących rzeczy.

Książka ma układ chronologiczny: zaczynamy od starożytnej Grecji i lecimy dalej, mniej więcej kolejnymi epokami (średniowiecze itd aż do XXI wieku), czy formami państwowymi (Grecja, Rzym) i religijnymi (judaizm, wczesne chrześcijaństwo). Rozdziały nie są zbyt długie, a i powiązane ze sobą na tyle luźno, że można spokojnie czytać je oddzielnie jako eseje o interesujących nas czasach. Eseje, powtórzę to ponownie, fascynujące.

Jednak warto też powiedzieć, że nie jest to w żadnym wypadku książka naukowa, a jeżeli traktować ją jako popularno-naukową, to zdecydowanie więcej jest w niej tego pierwszego członu. Przeczytanie Najstarszego zawodu świata sprawiło, że zamarzyła mi się lektura obszernej monografii na temat prostytucji. Monografii szczegółowej ale zawierającej też szeroki kontekst (którego książce Karpińskiego nie sposób odmówić), opartej na źródłach i napisanej bardziej naukowo, nawet jeżeli mniej pięknie. Nie twierdzę, że Karpiński nie opiera się na źródłach, przeciwnie, 180 przypisów na niecałe 350 stron tekstu dowodzi, że opiera się całkiem mocno. Arcyciekawe cytaty są niewątpliwą zaletą tej książki.

Za to jedną z największych jej wad jest to, że redaktor nie sprawdził uważnie czy przypisy końcowe odpowiadają numerami właściwym miejscom w tekście. Bo przez znaczącą część książki nie odpowiadają. Co prawda da się to we w miarę bezbolesny sposób skontrolować, (przeskok przypisów jest najpierw o jeden, a potem o dwa), ale w przypadku książki popularno-naukowej i to jeszcze wydawnictwa Iskry, to ogromny minus. Kolejne minusy, które (choć z pewnym trudem) jestem w stanie wskazać w tej książce są już zdecydowanie bardziej subiektywną sprawą:

Po pierwsze rozdziały współczesne (powiedzmy od połowy XX wieku) są dużo mniej dla mnie ciekawe niż starsze. Fakt, że żeby oddać całość udokumentowanej (bo przecież dokumentów i świadectw z tego okresu więcej jest jakby niż z takiego powiedzmy średniowiecza) działalności z interesującego autora obszaru, potrzeba by pracy zdecydowanie większej, ale skupiając się na szczegółach, pewnych nowych zjawiskach, nieco stracił Karpiński z oczu całość. O ile prostytucja w rozdziałach wcześniejszych zdawała się być odrębnym pojedynczym zjawiskiem (choć, oczywiście opisanym wielostronnie i z różnych perspektyw), to tutaj miałam wrażenie oglądania tylko poszczególnych obrazów bez próby syntezy. Tak samo dopisany do tego wydania ostatni rozdział o wieku XXI (pierwsze londyńskie wydanie miało miejsce w 1997 roku), to przegląd kilku nowych zjawisk w prostytucji, spisany fragmentarycznie i troszkę jakby bez odniesienia do poprzedniego tekstu (powtarzało się sporo informacji z rozdziału poprzedniego, tak jakby autor tylko niezbyt uważnie go przejrzał przed dopisaniem kontynuacji).

Po drugie z kolei, czytając piękne i potoczyste zdania marzyłam czasami, żeby jakiś dobry, znający się na rzeczy specjalista przysiadł i opatrzył całość przypisami, korygującymi rzeczy pięknie brzmiące i zakorzenione w języku i świadomości potocznej, a jednak nie do końca prawdziwe. Przykładem niech będzie nieszczęsny Onan — we wstępie pisze autor: Do realizacji potrzeb seksualnych (jeżeli pominąć nieszczęsnych naśladowców biblijnego Onan) konieczna jest druga osoba. Nieszczęsny Onan jest zresztą jeszcze w tym kontekście wspominany. Kiedy nic właśnie! Biblijny Onan nie uprawiał masturbacji zwanej od jego imienia onanizmem. Bóg pokarał go za ulanie nasienia na ziemię, owszem, ale w wyniku tzw. stosunku przerywanego. Takich drobiazgów zauważyłam w książce kilka, nie wątpię, że specjalista znalazłby ich więcej.

Niemniej, szczerze polecam lekturę Najstarszego zawodu świata wszystkim zainteresowanym historią życia prywatnego. Bo cóż w zasadzie jest bardziej prywatnego, niż seks nierozerwalnie związany właśnie z prostytucją.

I na koniec obiecana garść cytatów (przy okazji kilka spośród tysięcy zawartych w książce ciekawostek):

Obowiązkiem tak skoszarowanej niewolnicy było obdarzanie rozkoszą każdego, kto posiadał zdolność płatniczą jednego obola. Niezorientowanym w ówczesnych kursach walut przypominamy, że tyle brał niejaki Charon za przewiezienie przez rzekę Styks. [14]

W sprawie tej należy przytoczyć jeszcze jeden trik, do którego uciekały się profesjonalistki. Otóż na podeszwach swych sandałów chytre te panienki ryły negatyw napisu „pójdź za mną”. W pyle greckich dróg pozostawał więc odciśnięty ów zachęcający anons. Łączyły zatem przemyślnie Greczynki spacer dla zdrowia ze swoista akcją promocyjną. [15]

Teatr interesuje nas nie tylko dlatego, że w cieniu jego arkad kwitł nierząd. Wyżej próbowaliśmy pokazać, że nie było takiego cienia, w którym by nie kwitł. [31]

W dziedzinie stanowienia prawa o interesującym nas zawodzie prym dzierży — jak zwykle — Anglia. List żelazny Henryka II (1180) był dla prostytucji tym, czym Magna Carta dla demokracji.

Kiedy papież Innocenty IV opuszczał Lion po dziewięcioletnim pobycie, towarzyszący jego świątobliwości kardynał Hugo, nie bez ironii, tak napisał: „Po przybyciu znaleźliśmy tylko trzy lub cztery burdele. Gdy odjeżdżaliśmy natomiast zostawiliśmy za sobą tylko jeden. Jakkolwiek warto dodać, że rozciągał się bez żadnej przerwy od Wschodniej do Zachodniej bramy”. [73]

Moja ocena: 8,5/10

18 myśli na temat “Marek Karpiński „Najstarszy zawód świata. Historia prostytucji””

  1. Świetne, świetne! I recenzję miło się czytało, i sam tekst musi rzeczywiście godny uwagi.

    1. Jakżeż to się stało, iżeśmy o historii seksualności ostatnio nie porozmawiali? Nadrobić będzie trzeba!

    2. Jestem czytelnikiem niecierpliwym i kiedy tylko przeczytałem, że będą ciekawe cytaty, przeskoczyłem do końca, żeby zobaczyć ciekawe cytaty. Nie zawiodłem się.

    3. No proszę, z Onanem sam nie zdawałem sobie sprawy, ale to rzeczywiście tak w tekście biblijnym jest (o ile nie zawiniło tłumaczenie, lecz nie sądzę). Interesujące, że nazwa „onanizm” wynika wobec tego ze zmitologizowanych, niesprawdzonych śladów kulturowych – co skądinąd nie jest jakoś wielce wyjątkowe.

    Pozdrawiam!

    1. Nadrobić trzeba koniecznie (mąż nie zgłasza protestów ;))!

      Szczerze Ci tę książkę polecam. Mam nadzieję, ze po nią sięgniesz i będziemy się mogli wymienić uwagami.

      Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

  2. Dziękuję za ciekawą propozycję. Pewnie normalnie nie zwróciłabym na tę pozycję uwagi, ale zaciekawiła mnie Twoja recenzja 🙂

  3. Czytałam i również byłam zadowolona, mało tego, pożyczyła mi tę książkę Babcia mojego Rrr 🙂 😀
    Pozdrawiam!

  4. A ja z innej strony. Bardzo podoba mi się zakładka „W planach” o te pomysłowe odnośniki „dlaczego”. Nie trzeba potem szukać w karteluszkach na stale zabałaganionym biurku – przynajmniej u mnie, a druga rzecz, że cały czas się przypomina o nich.:)

    1. Taki był właśnie cel. Gorzej, że nie zawsze pamiętam gdzie o czym czytałam i i tak prowadzę notatki dwa razy — na blogu i w zeszyciku (na blogu mam linki, a zeszyt mogę spokojnie brać ze sobą do księgarni/antykwariatu). Cieszę się, że Ci się pomysł podoba. 🙂

  5. przeglądałem książkę w księgarni, ale miałem właśnie podobne wątpliwości jak Ty… przeglądając ostatnie rozdziały, zauważyłem dużą pobieżność, no i właśnie – nie znalazłem prostytucji sakralnej (a nie ma to jak wizyta w świątyni 😉 . dlatego jakoś nie ciągnie mnie do tej książki, pomimo ciekawego tematu. zaczekam chyba na coś bardziej dopracowanego, pełniejszego.

  6. „…seks nierozerwalnie związany właśnie z prostytucją”

    Czy rzeczywiście seks jest nierozerwalnie związany z prostytucją? A może jednak są ludzie, którzy seks potrafią oddzielić od prostytucji i nie mieć z nią nic wspólnego? 😉

    Z podanych przez Ciebie fragmentów książki Karpińskiego wynika, że przypomina ona bardziej gawędę niż głębsze studium zjawiska prostytucji na przestrzeni wieków.

    Zainteresowałem się Twoim wpisem, bo tak się złożyło, że niedawno widziałem film dokumentalny o współczesnej prostytucji pt. „Whore’s Glory”. Myślę, że mógłby Cię on zainteresować (zajmuje się prostytutkami z trzech konkretnych miejsc znajdujących się w: Tajlandii, Bangladeszu i Meksyku).
    Bardzo ciekawe jest to jak wpisują się te „burdele” w kontekst społeczny i kulturowy kraju – i mimo, że chodzi w tym wszystkim zawsze o to samo, to jednak różnice i kontrasty są kolosalne.

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz