Małgorzata Gutowska-Adamczyk „Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy”

Tytuł: Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy
Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Język oryginału: polski
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2010
Wydanie: pierwsze
Ilość stron: 465
Cykl: Cukiernia pod Amorem (1 część)

Pisałam o tej książce na blogu już dwa razy: najpierw przy okazji kwietniowych zapowiedzi, potem chwaląc się nabytkami po Dniu Książki. Nie czytałam wcześniej nic pani Gutowskiej-Adamczyk, ale  skuszona opisem, kilkoma przeczytanymi stronami, jedną sieciową recenzją i faktem, że była scenarzystką (kultowego w niektórych kręgach) Tata, a Marcin powiedział…, postanowiłam dać jej szansę. I nie zawiodłam się.

Bardzo to była przyjemna lektura. Autorka na przemian raczy nas historią (z grubsza) współczesną, bo dziejącą się w roku 1995, i rozmaitymi historiami wcześniejszymi, rozciągniętymi w czasie przez całą drugą połowę XIX stulecia, aż do początku wieku XX.

Ta współczesna opowiada o Idze, studentce z Gutowa, córce właściciela tytułowej cukierni. To właśnie ona postanawia odkryć zdarzyło się podczas wojny. Ma ślad: podczas wykopalisk na gutowskim rynku odkryto pochodzące z tamtych czasów zwłoki kobiety, która na palcu miała średniowieczny pierścień. Pierścień otoczony w rodzinie Igi legendą. W trakcie poszukiwań bohaterka dowie się wiele zaskakujących rzeczy o swojej rodzinie, o której (zdawałoby się) wiedziała już wszystko. Poza wątkiem poszukiwawczym jest tu też sporo o stosunkach łączących Igę (której matka zmarła, już dawno) ze swoim samotnym ojcem, trochę o jej problemach osobistych (związek z chłopakiem) i rodzinnych (choroba babki).

Pozostałe historie nie są tak łatwe do opisania. Jest ich kilka, nie pojawiają się chronologicznie,  a powiązane są ze sobą tak luźno, że z początku ciężko jest wychwycić między nimi związek. Najogólniej powiedzieć można, że wszystkie dotyczą (mniej lub bardziej odlegle) Tomasza Zajezierskiego i jego matki Barbary. Dowiadujemy się więc sporo o samym Tomaszu (niezbyt przyjemna postać, moim zdaniem), ale też o rodzinie jego narzeczonej, o jego siostrach, jego mamce, o historii jego przyjścia na świat, a także o jego rodzicach i dziecku. I chociaż Tomasz jest tutaj postacią spajającą całą układankę, to główną rolę w tych historiach grają kobiety: silne, słabe, kochające i przeżywające miłosne zawody, szczęśliwe w małżeństwie i nienawidzące swoich mężów, wychodzące za mąż z miłości, z rozsądku lub idące do klasztoru, rodzące ślubne i nieślubne dzieci, a wszystko to w scenerii rosyjskiego zaboru w wieku XIX.

Przyznaję, że wątki historyczne podobały mi się dużo bardziej niż ten współczesny. Przy tamtych kobietach Iga wydaje się przerażającą infantylna i o ile jej poszukiwania bardzo mnie ciekawiły, to  charakter i zachowanie raczej zniesmaczyły.  Za to historie Ady, Barbary, Zuzanny, Marianny, Róży i pozostałych kobiet związanych w ten czy inny sposób z Tomaszem Zajezierskim czytało mi się świetnie.

Małgorzata Gutowska-Adamczyk pisze pięknym językiem, świetnie posługując się archaizmami i lekuchno niedzisiejszą składnią. Opowieść płynie niespiesznie i czyta się ją bardzo smakowicie. Historie, z początku stanowiące zupełnie odrębne kawałki, dopasowują się do siebie jak fragmenty układanki: z początku powoli, potem coraz szybciej. I kiedy wydaje się nam, że to już wszystko i obraz jest widoczny, autorka wprowadza nowe wątki, sygnalizuje kolejne elementy puzzla, dowodzi, że mamy go rozpracowanego ledwie w jednej trzeciej (bo cykl przewidziany jest na trzy tomy). Pod względem warsztatowym powieść jest naprawdę świetna.

Co prawda nieco irytowały mnie przypisy przy każdym słowie, które jest choć troszkę przestarzałe (progenitura, ławy kolatorskie, wety czy choćby ołówek kopiowy), ale rozumiem, że wydawnictwo starało się nie odstraszyć dotychczasowych czytelników autorki, piszącej dotąd książki dla młodzieży. Także wątek kłopotów Igi zdawał mi się do nich skierowany. Sądzę też, że udało się autorce osiągnąć to, że po książkę tę spokojnie mogą sięgnąć zarówno matki, jak i córki (nie wspominając już o babciach) i wszystkim im powinna się ona spodobać.

Mnie ogromnie przypadł też w książce do gustu Appendix zawierający kalendarium, alfabetyczny spis osób (wraz z notami biograficznymi), drzewa genealogiczne i krótką notatkę o historii Gutowa. Lubię takie dodatki i, co prawda, indeksu osób nie przeczytałam dokładnie, żeby nie zepsuć sobie części przyjemności z lektury, ale i tak poczułam się w ten sposób mocniej wciągnięta w książkowe wydarzenia. Nie miałam potrzeby sięgania do kalendarium i indeksu w trakcie lektury, ale gdyby ktoś się zgubił, na pewno ułatwią one ponowne pochwycenie wątku.

Nie jest to książka genialna, ma swoje wady, ale czytało mi się ją bardzo przyjemnie i stanowiła świetne antidotum na majowe post-wulkaniczne deszcze i pogodę, która strasznie mnie przygnębia. Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy skutecznie podtrzymywała mnie na duchu i serdecznie polecam ją wszystkim, których ta jesień wiosną też już wychodzi nosem. Zresztą wszystkim innym też, bo naprawdę warto po tę książkę sięgnąć.

Kolejny tom cyklu, Cieślakowie, planowany jest na październik tego roku. Na pewno będę na nią czekać, a jeżeli wyjdzie o czasie to znowu pomoże mi przetrwać paskudny czas (listopada nie znoszę organicznie)…

Moja ocena: 8/10

PS. Duże uznanie dla wydawcy za stronę techniczną książki: dobra korekta, redakcja i skład; całość estetyczna i chociaż na papierze ecco nie jest przesadnie elegancka, za to czyta się bardzo wygodnie.

PPS. Wszystkich zatrwożonych Amorem w nazwie i spodziewających się romansidła na prowincji, którymi ostatnio literatura nam obrodziła, informuję, że kamienica w której mieści się tytułowa cukiernia (i sama cukiernia również) do lat 60. XX wieku nosiła nazwę „Pod Aniołem”. Dopiero nacisk władz spowodował zeświedczenie Anioła i jego przemianę w Amora. Tak przynajmniej twierdzi autorka, a ja podejrzewam, że czegoś więcej na ten temat dowiemy się z tomu trzeciego…

15 myśli na temat “Małgorzata Gutowska-Adamczyk „Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy””

  1. Bardzo podobne mamy odczucia, oj bardzo. Mnie się jeszcze bardzo podobało to, iż więcej miejsca poświęcone zostało przeszłości, która wydawała mi się o wiele bardziej ciekawa, niż teraźniejszości. A swoją drogą to chciałabym zobaczyć kiedyś tę książkę na ekranie, najlepiej z Aleksandrem Domogarowem w roli Toroszyna 🙂

  2. Aaaaaaaaaaaaaaa! Ja chcę tę książkę! 🙂 Ale się nie nastawiam, bo potem może spotkać mnie rozczarowanie co do treści, koduję, że fajna, ale bez oczekiwań 🙂

  3. Już trzymałam tę książkę w ręku w księgarni. I teraz wkurzam się sama na siebie, bo dlaczego ja jej nie wzięłam??
    Muszę naprawić to niedopatrzenie!

    Pozdrawiam 🙂

  4. Skarletko,, oj tak, zdecydowanie fajne było o, że historii jest więcej niż współczesności. Ale Sasza Domagarow mi się wydaje zbyt sympatyczny na Toroszyna. Już jako Bohun był zbyt sympatyczny… 🙂 A role kobiece jak byś obsadziła? I kogo byś widziała w roli Tomasza?

    Tucho, nie nastawiaj się, nie nastawiaj, b jak pisałam żadne to arcydzieło. Ale fajna jest, więc sięgnąć chyba warto. Mam nadzieję, że Ci się spodoba 🙂

    Claudette, takie niedopatrzenie można naprawić bardzo łatwo. Mam nadzieję, że Tobie również się spodoba.

  5. Parę lat temu czytałam „110 ulic” tej pani i jest to jedna z nielicznych książek (obok całej serii Ewy Nowak), którą z czasów bycia nastolatką postanowiłam sobie zostawić „na zawsze”. Uwielbiam tę porywającą prostotę stylu i genialne operowanie językiem. Bardzo przyjemnie czyta się panią Gutowską-Adamczyk i jestem pewna, że „Cukiernia…” również pojawi się na mojej półce 🙂

  6. Ja tą książkę przeczytałam w przeciągu jednego dnia:) Rewelacyjnie się ją czyta. nie przypuszczałam, ze mnie tak wciągnie. teraz mam zamiar obdarować nią mamę:)

  7. Już do mnie leci z Merlina, wiedziałam od razu, że ją kupię, bo czytałam jej wszystkie młodzieżowe, chociaż ja uważam, że one są familijne, czyli dla matki i córki, i bardzo mi się podoba sposób narracji tej autorki. cieszę się na nią

  8. Książka absolutnie cudowna…
    Na marginesie,Sasza jako Toroszyn senior czy junior? 🙂
    Bo ja muszę powiedzieć, że do starego to trochę sympatii też miałam…

  9. Jak się przylepiłam do tej książki to odlepić mi było się trudno. A dodam że zwykle cieżko mi było przekonać się do takich książek 🙂 Więc ta ma w sobie to coś. Może dzieki skokom w czasie jest „inna” 🙂

  10. Futbolowa, muszę zatem nadrobić zaległości i zapoznać się również z książkami dla młodzieży tej autorki. Lubię książki dla młodzieży. Mówisz, że Ewę Nowak też warto?

    Ultramaryna, Polecam!

    Nitka, a teraz to straszne czekanie na drugi tom, prawda?

    Kasia.eire, mam nadzieję, że Ci się spodoba. A którą młodzieżową byś mi poleciła?

    Kala, na upartego, przy dobrej charakteryzacji, to mógłby zagrać obu… 🙂

    Heh, ja co prawda raczej lubię książki tego typu, ale to prawda, że „Cukiernię…” czyta się bardzo przyjemnie.

    Dzięki za komentarze!

  11. Ja dosłownie pochłonęłam 2 części i żałuję, że jeszcze nie ma w sprzedaży 3 części. uwielbiam takie książki. Mogę to porównać do „Wieku samotności” Nurowskiej.bardzo ale to bardzo polecam – nie będziecie żałowały. Pozdrawiam

  12. Byłam molem książkowym jako nastolatka później mąż,dzieci, praca nie było kiedy czytać .CUKIERNIĘ POD AMOREM -obie części przeczytałam jednym tchem.Książka jest świetna niech tylko jej nie zmarnują beznadziejną adaptacją filmową(DOM NAD ROZLEWISKIEM).Czekam na trzecią część.

  13. Woah! I’m really loving the template/theme of this blog.
    It’s simple, yet effective. A lot of times it’s very difficult
    to get that „perfect balance” between usability and visual appearance.
    I must say you have done a superb job with this.

    Additionally, the blog loads extremely fast for me on Firefox.
    Outstanding Blog!

Dodaj odpowiedź do Ysabell Anuluj pisanie odpowiedzi